Jest 8 lipca, a do Irlandii jeszcze nie dotarło lato. Tym bardziej skrupulatnie wyłuskuję słoneczne chwile z deszczowych, chłodnych dni i chłonę ich energię całą sobą. Pędzę na działkę i zbieram dojrzewające maliny, które wtedy smakują najlepiej, rozgrzane, soczyste i aromatyczne. Wszystko inne jeszcze w zawiązkach, w tym roku pogoda nie jest łaskawa dla niczego oprócz chwastów. W Polsce już dawno po sezonie, a jak wczoraj zerwałam z krzaczka moją pierwszą truskawkę. Ciekawe, że nawet nie do końca dojrzała, smakowała wybornie, słodko, podczas gdy te piękne czerwone ze sklepu mają posmak ogórków.
Ku pamięci:
Czy w innym klimacie i ziemi będą tak samo słodkie?
Ale dzisiaj nie o tym chciałam pisać… Dzisiaj o Wielkim Kroku Naprzód!
Niedawno wróciłam z dwutygodniowego pobytu w Polsce. Mam to! Naprawdę znalazłam i kupiłam ziemię! Nadal nie mogę w to uwierzyć, tym bardziej, że wszystko potoczyło się tak szybko! Było tak, jakby jakaś odgórna siła tylko czekała na moją decyzję i w momencie, kiedy ta zapadła, westchnęła „No, wreszcie!”, i podsunęła mi właściwe rzeczy.
Od momentu podjęcia decyzji o powrocie do Polski za kilka lat i założeniu Siedliska minęło niecałe pół roku, a ja już mam miejsce, którego jestem właścicielką, maszyna biurokratyczna pozwoleń na budowę została wprawiona w ruch, jest postawiony płot (fakt posiadania własnej bramy i furki niezmiennie mnie wzrusza), została już też doprowadzona woda.
Tak, to to miejsce, które oglądałam wczesną wiosną, druga działka, którą brałam pod uwagę. Ciekawe, że mieszkanie, które kupiłam w Irlandii, też było jednym z pierwszych, które obejrzałam… Ja może i myślę długo i intensywnie, ale jak już zaczynam działać, to konkretnie, z wyraźnie określonym celem i wcześniej przygotowanym zapleczem.
Ja w sumie niewiele potrzebuję, żeby czuć się dobrze, ale jak już czegoś zapragnę, to chcę całą sobą, głową, duszą sercem i skórą! Może dlatego tyle razy udało mi się osiągnąć moje cele, a przeszkody, zamiast demotywować, sprawiają, że zaciskam zęby, podwijam rękawy i działam dalej.
A teraz CHCĘ zbudować moje Siedlisko. Z wielu względów zajmie to sporo czasu, ale tak jest dobrze. I mimo że wszystko we mnie wyrywa się do tego miejsca, że chciałabym już, teraz, codziennie, potrafię czekać i cieszę się każdym małym kroczkiem. Nawet kiedy, jak teraz, siedzę w moim mieszkaniu w Irlandii, a za oknem siąpi deszcz.
Niedługo opiszę więcej szczegółow, jak wszystko wygląda i jakie planuję następne kroki, już we wrześniu!
Na razie zobaczcie sami... Jestem szczęśliwa, zakochana, wypełniona nadzieją i energią!
Comments